Buraczki na ciepło
Dzisiaj wracam do klasycznej kuchni, do dania typowego dla polskiej kuchni, przepisu na tak zwaną jarzynkę do mięsa. Buraczek, warzywo, które jest dostępne przez cały rok, ale wraca do kulinarnych łask, gdy za oknem robi się chłodniej. Szkoda bo to bardzo zdrowe warzywo, tanie i dostępne wszędzie. Zawiera duże ilości witaminy C i B1, wapń, magnez, potas i antyoksydanty. Nieoceniony przy anemii. Natomiast osoby odchudzające się powinny pamiętać, że gotowany burak ma dosyć wysoki indeks glikemiczny, więc powinny jeść go na surowo.
Pojawiły się już na blogu inne przepisy buraczane: zakwas buraczany na czerwony barszcz, czerwony barszcz na zakwasie, sałatka z buraków, śledź w buraczkowej pierzynce, domowa ćwika, a nawet ciasto buraczkowe.
Próbowaliście kiedyś ciasta z burakami ? Jeśli nie, to zachęcam, będziecie bardzo pozytywnie zaskoczeni :-)
Buraczki na ciepło
Składniki:
Wykonanie:
Pamiętajmy by przy obróbce buraków zakładać rękawiczki.
Buraki dokładnie myjemy i gotujemy w mundurkach, aż warzywa będą al dente. Buraki studzimy, obieramy ze skórki ścieramy na drobnej tarce, najlepiej do tej pracy wykorzystać robota :).
Starte buraczki wkładamy do garnka o grubym dnie, dodajemy kwasek i śmietanę, gotujemy na malutkim ogniu, aż buraczki się zagrzeją i puszczą sok.
Garnek zdejmujemy z kuchenki, przyprawiamy i dodajemy masło, dokładnie mieszamy.
- 1500 g buraków
- 1/2 łyżeczki kwasku cytrynowego
- 200 g śmietany
- 1 łyżeczka masła
- sól
- pieprz
Wykonanie:
Pamiętajmy by przy obróbce buraków zakładać rękawiczki.
Buraki dokładnie myjemy i gotujemy w mundurkach, aż warzywa będą al dente. Buraki studzimy, obieramy ze skórki ścieramy na drobnej tarce, najlepiej do tej pracy wykorzystać robota :).
Starte buraczki wkładamy do garnka o grubym dnie, dodajemy kwasek i śmietanę, gotujemy na malutkim ogniu, aż buraczki się zagrzeją i puszczą sok.
Garnek zdejmujemy z kuchenki, przyprawiamy i dodajemy masło, dokładnie mieszamy.
Prawdę powiedziawszy rękawiczek nigdy nie zakładam, zapach rękawiczek tak mnie odstręcza, że myśl o dotykaniu nimi jedzenia mnie zniechęca. Mycie rąk z koloru buraczanego jest proste i nigdy z czerwonymi łapkami nie chadzam. A porcję buraczków poproszę :)
OdpowiedzUsuńBasiu, a ja z reguły w trakcie obierania buraków się orientuje, że znowu zapomniałam o rękawiczkach :-))). Moje ręce niestety potem czerwone... jak buraki ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubie;)
OdpowiedzUsuńZnowu kupiłam buraki ;)
UsuńJa zawsze zakładam rękawiczki :D takie buraczki najbardziej mi smakują w towarzystwie mielonych, pycha! :)
OdpowiedzUsuńCzyli klasyka :) A do tego pure ziemniaczane ?
Usuń